poniedziałek, 8 listopada 2010

Trudno tak razem być nam ze sobą ...


Dziś, jadąc autobusem, zaświtało mi w głowie pytanie dręczące mnie od dawna – na jakiej podstawie się dobieramy? U zwierząt jest to podobno całkiem proste – największe „branie” mają osobniki zdrowe o najsilniejszych genach (swoją drogą jak one to robią nie mam pojęcia, jakiś 6 zmysł czy co? ;)) Jak jest naprawdę, czy nie ma tam jakiś uczuć wyższych nie mam pojęcia, choć jako umysł ścisły i niejako mniej więcej student nauk biologicznych powinnam trzymać taką wyobraźnię na wodzy ;)

Jak natomiast jest u ludzi? W końcu bądź co bądź też jesteśmy ssakami ;) Czy rządzą nami te same prawa przyrody tylko nie bardzo chcemy się do tego przyznać, nazywając więc ten dobór naturalny przeznaczeniem? A może faktycznie to nie siła wyższa w postaci Matki Natury nami kieruje tylko sami stanowimy o sobie? Co w takim razie jest podstawowym kryterium?

Podobieństwa… ta sama ulubiona muzyka, potrawy filmy, etc. Ogólnie rzecz ujmując – zainteresowania. Możemy razem spędzać czas robiąc to co kochamy – super sprawa, ale… po jakimś czasie zrobi się to nudne. Nie ważne jak bardzo kochamy tą drugą osobę nie uwierzę, że ktoś nie chciałby mieć czasem chwili dla siebie. Poza tym, czy długo wytrzymamy z osobą która jest naszym lustrzanym odbicie? Czy zaakceptujemy swoje wady w kimś drugim?

Różnice… Ukochana osoba lubi inne rzeczy i generalnie jest od nas różna. Wnosi do naszego życia powiew świeżości. Możesz brać udział w zajęciach, których nigdy nie próbowałeś. Dostrzegasz rzeczy, których nigdy nie doświadczyłeś. Jest to intrygujące, ale… na dłuższą metę może to nie zdać egzaminu ze względu na różnicę charakteru. Przy kupowaniu zwykłej kapy na kanapę będzie dochodziło do zagrożenia 3 wojną światową, a nerwy szybko zamienią się w strzępki. No chyba że ktoś gustuje w ciągłych szarpaninach ;)

Tak w ramach dodatku do tych różnic dodaje zdanie bohaterki, którą uwielbiam, znalezione na fb ;) :"Podobno przeciwności się przyciągają, ale nie wiadomo na jak długo... Skoro zależy nam na związku, czy powinniśmy rozpalać ogień namiętności traktując pracę jako rozpałkę? A może wystarczy sam romans? Jeżeli prowadzimy osobne życia, czy najgorętszy nawet związek w końcu nie ostygnie?" - Carrie Bradshaw

Osobiście próbowałam obu opcji – w żadnej się nie odnalazłam. Może sama nie wiedziałam czego oczekuję od życia, a tym bardziej od drugiej osoby, a może powinniśmy szukać tego złotego środka – trochę podobieństw, trochę różnic. Możemy wtedy trafić na mieszankę wybuchową, ale będzie to koktajl stworzony tak by wchodził w reakcje tylko z naszym własnym koktajlem cech. Pozostaje to dla mnie nadal zagadką, której dopóki nie rozwiążę, nie zdejmę błękitnej obrączki ;)

Niedługo będę musiała zmienić tematykę bloga, bo powoli staje się wybitnie „związkowa” ;)

7 komentarzy:

  1. Odnośnie zwierzat: osobnik o najsilniejszych genach zwykle jest przywódcą stada więc zawsze wiadomo kto ma najlepszy materiał:P Odnośnie ludziów: Myśle, że najlepiej się sprawdza kombinacja różnic i podobieństw:) Carrie miala dobra myśl, którą chcę rozwinąć: startujesz jako romans - wielki buchający ogień, a potem zamieniasz to w pracę nad ogniem:) trzeba go bowiem doglądać i pilnować.. Ale to nie powinien być problem jeśli robią to obie zainteresowane strony:) To by było na tyle:)

    HOWGH!

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi się wydaję, że jesteśmy za młodzi, żeby czegokolwiek od życia oczekiwać ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy blog napotkałem podczas nocnego szperania .
    Poruszone tu zostają bardzo trudne kwestie ale niezmiernie ciekawe wiec jeśli mogę to pokuszę się o dołożenie czegoś od siebie.
    Związki są bardzo trudna częścią życia każdego człowieka to jak się dobieramy w pary pozostaje tajemnica. Ale czasami mam wrażenie ze nie jesteśmy gotowi na to czym jest miłość i co niesie z sobą . To możne i prawda ze do tego trzeba dorosnąć ale w miłości nie oczekujemy niczego od drugiej osoby .. Moim zdaniem gdy się kogoś kocha pragnie się tylko jego szczęścia . Moze wydaje się to nie realne i głupie ale z czasem każdy chyba dochodzi do podobnych wniosków. Bycie para to nie oczekiwanie a chęć dawania i dzielenia się . Nie zależnie czy ma się te same czy rożne upodobania miłość zadzi się swoimi prawami i nie ma żadnego wzoru na szczęście czy udany związek .Trzeba zaufać sobie i swemu sercu co jest często nie łatwe .

    OdpowiedzUsuń
  4. "nie oczekujemy niczego od drugiej osoby .. Moim zdaniem gdy się kogoś kocha pragnie się tylko jego szczęścia "

    Zgodzę się z tym. Prawda niby oczywista, ale często się o tym zapomina.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mozę raczej wygodniej jest nam o tym nie pamiętać niż porostu zapominać .A to dlatego ze czasami nasze szczęście i potrzeby odbiegają od szczęścia tej drugiej polówki. Bycie z kimś w związku to wielka odpowiedzialność za Te osobę iż tym chyba nie każdy potrafi sobie poradzić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Post fajnie napisany, kompozycja klamrowa i lekki styl pisania są miłe w odbiorze. Tylko fragment z siłą wyższą i matką naturą zakłóca harmonię wnosząc niepotrzebny patos. Poszczególne akapity są spójne wewnętrznie i między sobą. Widać, że autorka myśli nad tym co pisze, a nie bezładnie przedstawia swoje widzimisie.
    Co do nauk biologicznych i rządzących nami instynktami, naukowcy przeprowadzili pośród ochotników ciekawy eksperyment. Przebadali geny kilki mężczyzn i kobiet. Kazali facetom nie zmieniać koszulek przez parę dni i dali je dziewczynom to wąchania  ocenić miały jak im się podoba zapach poszczególnej koszulki. Wynik był następujący – im bardziej odmienni genetycznie byli faceci tym bardziej ich zapach podobał się dziewczynom. Na szczęście, lub nieszczęście w dobie perfum i dezodorantów nie będziemy mieli problemów z dobieraniem się pod kątem genów ^^
    Esperanza słusznie zauważa ,że w miłość to pragnienie szczęścia drugiej osoby. Jednak w moim przekonaniu jeśli nie ma żadnych wspólnych zainteresowań to, nawet przy największej miłości, mogą się zwyczajnie skończyć tematy do rozmowy i związek umrze śmiercią naturalną.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tez slyszalem o tym eksperymencie wydaje sie byc bardzo sensowny a dobor partnerow polega chyba na jak najwiekszym zroznicowaniu genow aby zachowac zmienosc genetyczna . Faktycznie nie majac zadnych wspolnych zainteresowan mozna popasc w rutyne i znudzic sie soba. Ja osobiscie wierze ze jesli obu strona zalezy i to uczucie jest prawdziwe nawet wspolne nudzenie sie bedzie ciekawe .

    OdpowiedzUsuń