czwartek, 24 lutego 2011

Rozświetlały burz rozbłyski miłość naszą ileś lat...


- Ciężko mi… Chyba mam za wysokie ciśnienie… - powiedział starszy człowiek.

- Mówiłam Ci żebyś nie przychodził – odpowiedziała żona.

- Musiałem Cię zobaczyć… Chciałem Cię zobaczyć… - odparł staruszek i spojrzał na swa ukochaną najpiękniejszym wzrokiem, jaki w życiu widziałam.

Niby tyle się mówi o miłości, niby tyle jej w koło, a to jednak ta dwójka, pozornie przeciętnych ludzi, sprawiła, że uwierzyłam, że faktycznie coś takiego istnieje. Dwoje starszych ludzi, nie za pięknych, nie zbyt majętnych, jednakże bogatych w uczucie. Mam dość patrzenia i słuchania o miłości od gimnazjalistów, którzy mówią że kochają po tygodniu znajomości. Mam dość licealistów którzy są z sobą po parę miesięcy. Mam dość studentów, którzy niekiedy mylą miłość z pożądaniem. Mam dość schematów powielanych przez telewizje, gdzie piękna Ona i przystojny On spotykają się, zakochują, napotykają trudności więc i rozstają a następnie w ostatniej scenie łączą się w wiecznym miłosnym pocałunku. Życie to nie bajka. Miłość to nie telenowela. To ciągłe wspieranie się przez lata. To przyjście do żony do szpitala, żeby choć na moment umilić jej czas, pomimo własnych słabości.

Dla wielu liczy się teraz pogoń za nowym „towarem”, za dreszczykiem emocji związanym z nowym „podbojem”. Czy faktycznie w dzisiejszych czasach relacje damsko-męskie zaczynają być sprowadzane do tak prymitywnych czynności? Albo nawet jeżeli zwiążemy się z kimś to często obserwuję, że sprawy przyziemne bardziej nas absorbują niż druga osoba. Nie mówię by żyć tylko miłością, ale by czasem się zatrzymać i nad nią zastanowić.

Czasem myślę, że jestem bardzo stara. Nie odnajduję się wśród ludzi w moim wieku. To co opisałam też jest dość staroświeckim poglądem. Może faktycznie moja dusza zestarzała się o wiele szybciej niż ciało. Jednakże wolę być tym starym, naiwnym człowiekiem. Wolę żyć z nadzieją i pamięcią tego uczucia przesłanego przez oczy siwego człowieka…

3 komentarze:

  1. Zgadzam się :D To ja też jestem stara. Na tyle związków i relacji w " Zakochanym Nowym Jorku" najbardziej podobała mi się para staruszków. I tak samo z rozczuleniem patrzałam w Słupsku na inna starsza parę, gdzie dziadek w mega skórzanej kurteczce ograniczał się do żółwiego tempa swojej partnerki :) To jest boskie, bo nie tak często spotykane jak te wcześniej wspomniane przez Ciebie związki gimnazjalistów czy licealistów, które czasami trwają jedynie tydzień..

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie uważam by tygodniowy związek w młodym wieku był czymś nagannym, w końcu od czegoś trzeba zacząć. Gorzej, gdy dochodzimy do ludzi dorosłych, którzy zaliczają sobie kolejnych partnerów uprzedmiotawiając drugą osobę do tego stopnia, że zatracają zdolność do uczuć wyższych.

    Tekst czyta się fajnie, kompozycje psuje troszkę ostatni wielokropek dodając niepotrzebnie patosu. Natomiast styl i interpunkcja godne są pochwały :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż nie da się ukryć, że z Twoich słów przebija pewna zgorzkniałość i cynizm, lecz nie da się ukryć, że są to słowa prawdziwe. Ale powiem Ci coś na pocieszenie: ciągle widzimy tego typu zachowania nie dlatego, że dominują.. widzimy je dlatego, że one są nastawione na krzykliwość podczas gdy to prawdziwe uczucie jest wypowiadane szeptem. Więc nie martw się, że nie widzisz tak często prawdziwie zakochanych ludzi :) oni tam są, tylko nie szukają poklasku:)

    OdpowiedzUsuń