sobota, 19 czerwca 2010

...świt to chyba najpiękniejsza pora dnia...

Zawsze lubiłam poranki… mimo że często, gdy mam wolne nie mogę się zmusić żeby wstać wcześniej i przeżywać witanie słońca. Świat jest wtedy taki pusty, jakby się zatrzymał. Później, w ciągu dnia, ciężko znaleźć chwilę, gdy jesteś sam ze swoimi myślami, gdy masz wrażenie że jesteś sam na świecie. Tylko Ty i przyroda. Poranna kawa na balkonie w blasku wczesnych promieni jest chyba najprzyjemniejszym elementem dnia. Człowiek się wygrzewa i nabiera optymizmu na cały, mający nastąpić dzień. Pomimo że pochodzę z nad morza, nie cierpię opalania się, a jednak ostatnio nie przegapiam żadnej okazji na załapanie porannych promyczków.

Chcąc jeszcze lepiej przeżywać ten cenny, jednakże krótki czas początku dnia, postanowiłam ostatnio wybrać się na wschód słońca. Zawsze obserwowałam tylko nadmorskie zachody, gdy cała tymczasowa nadmorska społeczność jak jeden mąż zjawia się na plaży, by patrzeć jak słońce jest coraz niżej i niżej, a niebo i chmury przybierają kolory wrzosu i fuksji. Tycjanowe słońce zanurza się w wodzie, a cała zgraja rusza do knajp. Straciło już to dla mnie urok. Chciałam spróbować czegoś innego, jak zjedzenie ptasiego mleczka w całości a nie najpierw obgryzając czekoladę a dopiero później pałaszując puszyste wnętrze. Więc poszłam rano na plaże…

Pobudkę przed 3 całkowicie rekompensuje ten spokój, to poczucie bycia indywidualnym bytem, ta możliwość obserwowania jak wszystko się budzi. Na moich oczach robiło się coraz jaśniej. Proces wpadania słońca i kolorowych chmur był odwrócony. Siedzisz na plaży i obserwujesz jak na spokojnych wodach pływa kaczka, ptaki przelatują kluczem tuż nad powierzchnią, statki czekają na wejście do portu. Ten blask pierwszych promieni na morskiej tafli… Ta wszechogarniająca cisza… mmm… można się rozmarzyć. Po prostu siedzisz, nie myślisz o niczym, obserwujesz ludzi którym przyszło pracować przy przygotowaniu plaży na przyjęcie ludzi. Oni już nie zauważają tego wszystkiego w około, a szkoda. Na ich miejscu bym się zatrzymała i trwała w tym „niebycie”. Pewnie szybko musiałabym szukać nowej pracy ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz